Spacer z Kamą chwilę przed moją trzydziestką
Gdy byłam dzieckiem....Wspinałam się z koleżankami po drzewach, budowałam z chłopakami "na dołach" szałasy, pełniłam wartę na "bocianim gnieździe", grałam w palanta, skakałam przez gumę, na środku ulicy rysowałam klasy, bawiłam się w chowanego i w podchody. Jeździłam komunijnym rowerem na misję do Łochowa Fabrycznego po to tylko, aby za garażami w zupełnie obcej miejscowości zjeść placki usmażone przez mamę . W domu tak nie smakowały. Zawierałam przyjaźnie na dobre i na złe, przyjaźnie na krew prosto z napompowanego leśnego komara. Byłam "różową" z Power Rangers, Czarodziejką z Księżyca i Emmą ze Spice Girls. W wakacje wychodziłam po śniadaniu, wracałam na późną kolację. Do babci wpadałam na chwilę i mówiłam, że ogólnie to nie mam czasu - zupa z liści przecież sama się nie zrobi. Chodziłam na nabożeństwa majowe do lasu i uważałam, że modlitwa przy opuszczonej kapliczce powinna liczyć się tak samo, jak ta w kościele. Myśmy się pod tym drzewem naprawdę modlili! Wychwalaliśmy wniebogłosy wszystkie łąki umajone, z książeczką i Litanią Loretańską, jak trzeba. Pani katechetka miała inne zdanie. Dziś stoję po jej stronie. Gdy byłam małym dzieckiem tańczyłam w oknie lambadę dla pani Trebendowej, za cukierki rzecz oczywista, przecież nie za darmo. Raz to nawet próbowałam uciec do mamy, do Warszawy. Złapali mnie dopiero na ul. Fabrycznej przy portierni. Miałam 4 lata i już wtedy wiedziałam sporo o życiu. Wiedziałam jak się wymknąć, i w którą stronę trzeba iść po upragnione szczęście. Dziś z tą wiedzą jest różnie. Wybrałyśmy się z Kamilą na spacer chwilę przed moją trzydziestką. Mały kawałek życia za mną. Był to czas niewątpliwie barwny, intensywny, wypełniony przeróżnymi emocjami. Szkoła średnia, matura, studia, obrona mgr, pierwsza praca, no i pierwsza miłość. Mogłabym napisać książkę na 400 stron i byłoby mało. Po jednej stronie obiektywu ja, po drugiej kobieta o absolutnie urzekającej wrażliwości, delikatności i kreatywności. Cicha, skromna i wytrwała. Kobieta, dzięki której w tej mojej lichej posturze i oczach dostrzegłam to samo dziecko sprzed dwudziestu kilku lat. Wewnętrzne dziecko, które cały czas we mnie siedzi , i którego czasem tak się wstydzę, bo może już nie wypada. Ale zrobiłaś mi piękną pamiątkę. Życie przed nami Kama, całe życie przed nami.
PS Wróciłam
Zdjęcie główne bloga jest autorstwa Kamili Bannach

Komentarze
Prześlij komentarz