Buongiorno Italia!
Moja wycieczka do Włoch zaczęła się już na Lotnisku Chopina. Ostatni raz leciałam samolotem
w 2006 roku. Miałam ledwo skończone 18 lat i z pobytu na lotnisku, a później lotu zapamiętałam brata jedzącego pasztet podlaski w strefie pasażera i trójkątne kanapki na pokładzie. Zrobiły na mnie ogromne wrażenie, ponieważ nikt nigdy nie kroił mi kromek w trójkąty! Niestety takie pojęcia jak karta pokładowa, czy kontrola bezpieczeństwa wyparłam z pamięci. Lot był stresujący tylko na początku. Siedziałam obok okna i podziwiałam chmury, słońce, góry, a później z tych wszystkich emocji zasnęłam. Bari - miasto i gmina w południowych Włoszech, położone nad Adriatykiem przywitało nas słońcem i przystojnymi Włochami. Po wyjściu z lotniska powędrowaliśmy na przystanek, z którego odjeżdżał autobus do centrum. Miasto postanowiliśmy zwiedzić po kolacji. Po zostawieniu bagażu w miejscu zakwaterowania ( o tym później) poszliśmy na pociąg do Alberobello. Po dość sprawnym kupieniu biletów w automacie zostaliśmy przechwyceni przez włoską policję w celu kontroli. Do tej pory zastanawiam się, co miał na myśli policjant komentując moje zdjęcie w dowodzie - "bestia". Mam nadzieję, że chodziło o dzikie, drapieżne zwierzę, a nie na przykład... kanalię. Pociąg, którym jechaliśmy przypominał naszą warszawską SKM. Kolejka jechała jednym torem, dlatego podróż zajęła nam ok 2 godzin. Po drodze mijaliśmy tereny uprawne, sady, zielone łąki, palmy, kaktusy, osiedla kolorowych bloków i domów jednorodzinnych.
Alberobello słynie z okrągłych, białych domków - trulli. Jest ich ok 1400 i skupione są w dzielnicach Rione Monti i Aia Piccola. Domki zbudowane są z kamienia wapiennego, bez zaprawy i mają stożkowe dachy. Pochodzenie i wiek trulli są nieznane. Podobno wznoszono takie budynki, by uniknąć płacenia podatków - w Apulii uiszczano daniny od wykończonych, solidnych domów, a od takich, które sprawiały wrażenie niewykończonej lepianki - nie. Zatem kiedy nadciągała kontrola podatkowa rozbierano dachy, a kiedy odchodziła w siną dal - z powrotem je składano.
Zwiedzanie zaczęliśmy od bocznych, mniej zalanych turystami uliczek. Następnie pięliśmy się
w górę, by dotrzeć do kościoła San Antonio, zbudowanego w XX wieku również w formie trullo. Choć nie lubię robić zdjęć w kościołach, to w tym przypadku zrobiłam wyjątek - uwieczniłam figurę św. Rity.
![]() |
| Winiarnia. 3 lokalne wina za 12 euro że ja to dopiero teraz na zdjęciu zauważyłam... |
![]() |
| W niektórych trulli ulokowane są sklepy z pamiątkami |
![]() |
| stożkowy dach trullo od wewnątrz |
![]() |
| Znaki na dachach miały chronić mieszkańców od złych mocy |
![]() |
| widok na trulli z tarasu przy Kościele św. Łucji |
Do Bari wróciliśmy autobusem, ponieważ powrót pociągiem okazał się niemożliwy. Dowiedzieliśmy się o tym od niskiego, pulchnego Włocha, który dopiero po kilku minutach dobijania się do kasy biletowej postanowił wyjść, wytłumaczyć i wskazać nam odpowiedni kierunek. Jak my go zrozumieliśmy? Nie wiem. Po chwili dobiegła do nas młoda dziewczyna. Łamanym angielskim powtórzyła nam drogę i poinformowała, gdzie możemy kupić bilety. Udało się, ale z przesiadką, o której dowiedzieliśmy się.... w trakcie. W Bari zatrzymaliśmy się w Al Cortile przy Via Scipione Crisanzio. 1,4 km od bazyliki św. Mikołaja oraz 1 km od opery Teatro Petruzzelli. W operze nie byliśmy, ale w bazylice św. Mikołaja owszem! Być w Bari i nie zobaczyć grobu Królowej Bony? Grzech! Zanim trafiliśmy na miejsce, błądziliśmy w labiryncie wąskich i krętych uliczek. Balkony, pranie, kwiaty, otwarte drzwi, zwiewne firany, głośne rozmowy, włączona TV - och mi manca! Spacerowaliśmy po Piazza Mercantile i jedliśmy przysmak o nazwie polenta - włoski specjał robiony z mąki kukurydzianej, z dodatkiem soli - dla mnie zbyt słony. Do morza szliśmy ulicą Corso Vittorio Emanuele II - w życiu nie widziałam tak wysokich palm - czułam się niebiańsko!
![]() |
| w poszukiwaniu Bazyliki św. Mikołaja |
![]() |
| Bazylika św. Mikołaja |
![]() |
| Morze Adriatyckie |
![]() |
| Bari - w drodze na Stare Miasto |
Drugiego dnia pojechaliśmy na wycieczkę do Matery. Ogromne wrażenie wywarła na mnie historyczna część miasta wykutego w kamieniu - Sassi. Kiedyś, w tej dzielnicy mieszkali ubodzy chłopi. Na rodzinę przypadały dwa pomieszczenia wydrążone w skale. W jednym przebywały zwierzęta, a w drugim żyli mieszkańcy. Bez prądu i kanalizacji. Włosi, choć klepali biedę nie przejawiali chęci do przeprowadzki. Dopiero w latach 50 doszło do przesiedlenia w celu zapewnienia godniejszych warunków. 30 lat później wydano prawo, które zezwalało na powrót i wzięcie nieruchomości w dzierżawę. Mieszkańcy musieli ją jedynie odrestaurować.
Matera jest absolutnie klimatyczna i również nie stroni od krętych, wąskich uliczek, w których można się zakochać i...zgubić. W 2019 roku zostanie Europejską Stolicą Kultury!
![]() |
| w Materze kręcono "Pasję" Mela Gibsona |
Trzeci dzień naszej włoskiej wyprawy spędziliśmy w Neapolu i w Pompejach. Neapol i pizzę
w Lantica Pizzeria Da Michele zostawiliśmy sobie na wieczór.
Pompeje - miasto w południowych Włoszech zniszczone w czasach cesarstwa rzymskiego przez erupcję wulkanu Wezuwiusz. W 97 r. n.e gruba warstwa popiołu pokryła całe Pompeje utrwalając budynki, przedmioty oraz ludzi.
Ciała ludzkie, zastygłe w popiele i zalane masą gipsową wywarły na mnie szczególne wrażenie.
![]() |
| widok z okna pociągu, podróż z Neapolu (P. Garibaldi) do Pompei, Zatoka Neapolitańska |
![]() |
| byliśmy przekonani, że to jakiś dobry włoski owoc, niestety okazało się, że chińska śliwka |
![]() |
| ruiny Świątyni Jowisza, w tle wulkan Wezuwiusz |
![]() |
| Igor Mitoraj, Centauro, bronzo 1994 |
![]() |
| Dziwnie mi z tym zdjęciem |
![]() |
| i z tym też |
![]() |
| Teatr Wielki w Pompejach |
i najsłynniejszych pizzerii w Neapolu i w samych Włoszech - L' antica Pizzeria Da Michele. To właśnie w tym miejscu Julia Robert jadła pizzę w filmie "Jedz, módl się i kochaj". Do wyboru mieliśmy margheritę i marinarę. Normalna w cenie 4 euro. A nienormalna, czyli z podwójnym serem i maxi 4,50 i 5. Wiedzieliśmy, że tam jest zawsze dużo ludzi, ale nie zdawaliśmy sobie sprawy, że aż tak! Z naszej 9 trójka wytrwałych (Justyna, Kamil i Piotrek) postanowiła tę pizzę jednak zdobyć. Czekali ponad godzinę. Zajęliśmy stolik w restauracji obok. Obsługiwał nas urokliwy staruszek. Z precyzją rozkładał na stole talerze, sztućce oraz bawełniane ściereczki w kratkę. Na koniec, po lekkim zawahaniu wręczył wspólny rachunek Bartoszowi. Myślę, że Bartosz po prostu dzięki swojej brodzie (bo na nią wskazał Włoch) wydał mu się... najstarszy? Najbardziej poważny? Odpowiedzialny? Mający pieniądze? Ujmujące to było i jego uśmiech na twarzy również. Margheritą obżeraliśmy się już w mieszkaniu - jako że nie jestem Magdą Gessler, a swoje pierwsze, sensowne danie zrobiłam po studiach, napiszę skromnie - i makaron, i pizza były naprawdę dobre. Może to ten przepis na ciasto przechodzący z pokolenia na pokolenie ? Może to włoskie pomidory, ser i ogromna ilość oliwy?
Na tym spacer po Neapolu się skończył. Czwartego dnia wracaliśmy do Polski, a przez mój słaby stan zdrowia ( nie mowa tu o syndromie dnia wczorajszego i zatruciu) nie dołączyłam do porannej wycieczki po starym mieście. Miasto znam z dworca i jego okolic. Po okładce książki nie oceniam i tutaj powstrzymam się od opinii. Wniosek jest jeden - muszę wrócić.
![]() |
| Tłum przed pizzerią. Fot. Kamil lub Piotrek ;-) |
![]() |
| Margherita - nazwa pochodzi od pierwszego imienia królowej Margherity Marii Teresy Giovanni di Savoia |
Z czym będą kojarzyły mi się Południowe Włochy? Z trąbieniem, małymi poobijanymi samochodami, zaparkowanymi często na przejściach dla pieszych, z pieszymi przechodzącymi
na czerwonym, z gestykulacją i szeroko pojętym chilloutem. Z restauracjami, które zapełniają się gośćmi dopiero po godz. 20.00. Z życzliwością i ogromną chęcią pomocy!
Zapomniałam dodać, że pyszne tiramisu można kupić w piekarni Croissant - Di Pietro Polignano, Via Quintino Sella, 91, 70122 Bari - absolutne mistrzostwo świata!
W sierpniu planujemy wycieczkę do Werony, Mediolanu i okolicznych miejscowości. Nasza baza noclegowa będzie w Bergamo. Czekam na rekomendacje!
Ciao!








































Komentarze
Prześlij komentarz