Marzenia do spełnienia

Co wieczór, zaraz po zamknięciu oczu nawiedza mnie duch niespełnionych marzeń.

***

Turkusowa, krystalicznie czysta woda, rajska plaża z oślepiającym, białym piaskiem i sok z młodych kokosów pity w cieniu pod palmą. A ja, zamiast leżeć w łóżku w bawełnianej piżamie -  owinięta w kremową, przezroczystą chustę, przez którą prześwituje muśnięte słońcem czekoladowe ciało i strój kąpielowy w kolorze różowym - biegnę przed siebie. Mój uśmiech nie zna żadnych granic. Do pokoju, ok północy napływa Ocean Indyjski - jak patrzę na ten najpiękniejszy z błękitów, to myślę sobie, że ładniejszy chyba znajduje się tylko w niebie. Chciałabym stanąć na Malediwach zanim zostaną zalane i śmiać się do siebie i Ciebie tak głośno, że ludzie będą robić nam zdjęcia.

Zawsze chciałam mieć swoją ulubioną kawiarnię. Taką przestrzeń ze światełkami, kwiatami, dobrą muzyką w głośnikach, z klimatycznym stołem, fotelem oraz starą lampą. Kawiarnię, w której wszyscy mnie znają i gdy pojawiam się w drewnianych drzwiach, to oprócz uśmiechniętego "dzień dobry" nie muszę nic mówić. Dostaję ulubioną kawę, ciasto oraz czas na pisanie. Takie miejsce swego czasu miał Krzysztof Pieczyński. Znajdowało się przy Placu Zbawiciela, niedaleko mojego wydziału. Pamiętam, gdy tak siedział pochylony nad notatnikiem, poprawiał mi humor. Niewiele trzeba, co? Uwielbiałam go mijać. Czy deszcz, czy śnieg - jego poezja, którą zapewne pisał, zatrzymywały mnie na chwilę na chodniku, po czym spóźniona i zdyszana wpadałam na wykłady, ćwiczenia czy inne egzaminy. Raz obiecałam sobie, że przysiądę się do niego i poproszę, by przeczytał mi wiersz, a gdy tak będzie czytał, podsunę adres mojego bloga z krótkim liścikiem. 

- Jest! Nie wchodzę!
- Zamówimy chociaż kawę - powiedziała Zosia.

Cała zdrętwiałam i odjęło mi mowę. Zajęłyśmy miejsce dwa stoliki dalej. 

- Źle usiadłam, przecież nie będę go widziała...
- Przesiadamy się!
- Nie, głupio wyjdzie.

Zosia założyła na nos przeciwsłoneczne okulary. To nic, że za oknem ciemno i deszcz. Pan Krzysztof odbijał się w nich uroczo - nie mogłam nacieszyć się tym widokiem. Oto człowiek. Człowiek, który tworzy. Zawsze przy tym samym stoliku z lampką, w czarnym kapeluszu, w swojej ulubionej kawiarni. Siedzi. Siedzi i pisze, no co za widok! 

Jest takie marzenie, największe, napisałabym - priorytetowe. Chciałabym byśmy w drugim człowieku zauważali jego wewnętrzne dziecko. Byśmy na dłoni zawsze podawali serce, a do pleców doczepiali największe skrzydła. Każdego traktowali, jak najcenniejszy skarb wydobyty z dna Oceanu np. Indyjskiego. By na sam widok drugiego chciało nam się latać, skakać, marzyć... Pisać! By ten drugi napotkany na drodze poprawiał nam humor. Mówią, że nadzieja matką głupich, mówią też, że umiera ostatnia. Piszą, że może zgładzić niepewność. Tak nam dzisiaj potrzeba wznieść się nad chodnikiem z pękiem kolorowych balonów i spojrzeć na całą ziemię jak na swój dom, swoją przestrzeń, a na wszystkich ludzi, jak na siebie... Z miłością.*

m.  

* Często o tym zapominam.

Poniżej najnowsze autoportrety. 






nieustanie uwielbiam

Komentarze

  1. Marzenia... one się spełnią. I te o dalekich podróżach, pięknych plażach, oceanie grającym pod oknem, i te nieopisane tu górskie z pięknymi widokami, szlakami, wspinaczką i tym uczuciem spełnienia, kiedy zmęczona już jesteś na szczycie. Również te o kawiarni, gdzie w przyjaznym otoczeniu będziesz mogła delektować się miłym zapachem, pyszną kawą, znajdując w tym natchnienie by w spokoju pisać te piórowe opowieści. Każdy dzień przybliża Cię do tego, żeby spełniać je chociaż w małym stopniu.

    Na pewno też trafisz na takie osoby i sama będziesz mogła być dla innych tym skarbem, powodem do szczęścia, uśmiechu, skakania a może i pisania.

    I tylko nie wiemy jak zakończyła się twoja mała przygoda w kawiarni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki piękny komentarz ;-) Dziękuję! W kawiarni zabrakło odwagi. Wypiłyśmy kawę i wyszłyśmy. Nie podeszłam ;-(

      Usuń
    2. No to szkoda tej zmarnowanej okazji, ale pewnie jeszcze podobne będą ;)

      Teraz tylko trochę mocniej musisz się wznieść na tych balonikach, bo one już są w powietrzu, tylko jeszcze chyba jesteś ciut za nisko, żeby wszystko było widać tak jak trzeba. I oby ktoś Ci mógł tam w górze też towarzyszyć i widzieć podobnie.

      Usuń
  2. „…a miłości bym nie miał,
    byłbym niczym…”

    Nie zapominaj o miłości do siebie. Nie zapominaj o miłości do bliskich. Nie zapominaj o tych co odeszli. Pamiętaj o wrogach i też ich miłuj. Wspomnij w swym sercu przyjaciół i znajdź miejsce dla tych mniej lubianych. Serce ma nieskończoną pojemność. Ma przestrzeń na cały wszechświat! Nie jest w stanie tylko pojąć ogromu miłości Stwórcy. Nie zapominaj o nadmiarze miłości do siebie, aby nie przeistoczyła się w egoizm. Traktuj każdego, jak najcenniejszy skarb wydobyty z dna Oceanu Indyjskiego. Skacz i leć na widok drugiego używając swoich piórowych skrzydeł. Poprawiaj humor temu drugiemu napotkanemu na swej drodze. Czyń tak, a zgładzisz niepewność! Nadzieja doda sił, a miłość spełni marzenia – priorytetowe.
    .
    .
    .
    .
    .
    Autoportret numer trzy… wprowadza mnie w stan zachwytu nad aktem światłem malowanym. Wzgórza, doliny, połoniny cielesności intymnym ramiączkiem okryte i kolczykiem przebite.
    .
    .
    .
    .
    Autoportrety inne… oczy są zwierciadłem duszy mawiają. Twoja dusza musi być niebem.
    .
    .
    .
    Autoportrety niepowstałe… czekam na nie uwalniając moje wewnętrzne dziecko.
    .
    .
    „…Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: największa z nich jest miłość…”
    .
    A czym jest dla Ciebie wiara?








    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤️ Pierwszą część komentarza potraktuję jak życzenia na Nowy Rok. Poetyckie, jak zawsze. Co do wiary... Jest mi trudno, ale to temat nie na tutaj... A może na tutaj... Tylko nie na dzisiaj? Dobrego Nowego Roku 2022. Wypełnionego wiarą, nadzieją i miłością.

      m.

      Usuń
    2. Czekam z bezmiarze trosk i obowiązków na ten jeden kojący wpis – Twój wpis. Być może o wierze, a może o miłości? A może nadzieją się podzielisz? Wnętrzem swoim okryjesz mą ciekawość i cierpliwe czekanie. A może podzielisz się barwną fotografią albo tą w odcieniach szarości? Wyczekuję spotkania z Piórem lekkim już zbyt długo!
      Nie wytrzymam!
      Nie dam rady!
      Piszę…

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty