Gdzie jest Bobek?
Wakacje, rok 1999. Biegnę do nowego starego domu, który mama kupiła za ciężko wysprzątane pieniądze. By go zakupić, zmuszona była sprzedać piękny nowy nowy domek, ponieważ z Bobkiem nie dałaby rady go wykończyć. Prędzej Bobek wykończyłby mamę. W starym nowym trzeba było tylko odmalować ściany i drewniane ramy okien, zmienić wykładziny oraz wannę w łazience. W łazience! Posiadanie łazienki oraz własnego pokoju ocierało mi łzy po sprzedaży tamtego domu. Płakałam, ilekroć mijałam go w drodze do szkoły. Co prawda, był tam piach zamiast podłogi i jakieś dziwne tworzywo zamiast ścian, ale były moje najukochańsze, najbardziej wymarzone schody, schody na górę! Na piętro! Do mojego pokoiku! To nic, że na górze w podłogach były dziury i Bobek zabraniał mi tam chodzić. To nic, że pogubiona młodzież zbierała się w naszym salonie, by pić alkohol, palić papierosy i wąchać butapren. To nie była rudera, to był mój nowy nowy domek. Najwspanialszy! Piętrowy! Najbardziej szkoda mi było schodów.
Biegnę do nowego starego domu poszukać Bobka. Bo jakiś czas temu był. Widziałam go. Miał strupka na czole, głowie i policzku. Co prawda trochę kołysał się przy kuchni, ale był, smażył najlepsze na świecie naleśniki. Był, znikł, nie ma.
- Uuuuuuu! - Głos odbijał się od świeżo malowanych ścian starego nowego domu. Lepiej niż mikrofon i śpiewanie w pralce. Powtarzam więc - Uuuuuuuuu, aaaaaa, ooooooo - Jaki piękny ten pogłos, jaki piękny ten MÓJ głos. Zamieniam się w piosenkarkę i śpiewam Pan jest Pasterzem moim, niczego mi nie braknie. Gdy tak wyję do ręki, coś mi zaczyna chrząkać, kaszleć, mówić po swojemu. To Bobek. Siedzi w ofoliowanym fotelu, nie widzi mnie, mazgai się, płacze, gil mu leci i łzy, po strupku mu to wszystko leci. Mówi coś, gestykuluje, ale ma zamknięte oczy. Może coś mu się śni? No więc staję na wysokości zadania. Bo tylko ja mam tę moc! Jestem super bohaterką. Chowam się więc za ścianę.
- Uuuuuu! Booooguuuuś! Uuuuu! Tooo jaaaaaa Bóóóg z nieba! Słyszysz mnie? - Bobek przestaje na chwilę płakać - Ciągnę dalej - Uuuuuu, to jaaaa Bóg! Z nieeeeebaaaa! Przychodzę do cieeeeebieeee z proooośbąąą - Bobek wyostrza słuch, ale nadal nie otwiera oczu. Przestaje gestykulować, ociera gil i łzy, nasłuchuje.
- Słyszysz mnie? - Powtarzam, a Bobek kiwa głową, że słyszy. I tutaj żarty się kończą. Biorę pełną odpowiedzialność w wieku lat dwunastu za życie własne i Bobka. Czuję gulę w gardle i kamień w żołądku. Zrobiłam już wszystko. Zrobiłyśmy z mamą już wszystko. Został tylko głos z nieba.
- Boguuuś! - Mówi dwunastoletni Bóg - Przestań pić! Ja cię proszę przestań pić! Masz dla kogo żyć! Dla córek, dla syna! Dla żony! Dla wnuczki! Oni cię wszyscy taaaak mocnooo kochają! Przestań pić Boguś! Boooguuuś! Kupiliście dom, wnuczka za chwilę na świat przyjdzie. Booguuuuuuś!
A Bobek zaczyna płakać jeszcze bardziej, jeszcze dosadniej, ślimaczy się i cedzi, że on też kocha. Kocha swoją niunię, Menusię swoją kocha, kocha, mocno kocha wszystkie dzieci i wnuczkę kocha.
- Gdzie ojciec?
- Siedzi w fotelu, w domu.
- A tobie co?
- Nic. Śpiewałam sobie.
Wiosna, rok 2000. Zrywamy się z babcią z łóżka, bo słyszymy walenie do drzwi.
- Pani Nowotkowa! Pani otworzy!
- Jezu, trzecia w nocy, kto to tak wali? - Przerażona babcia każe wracać pod kołdrę.
- Pani Zosiu szłem na pociąg i pod drzewem patrzę... leży ktoś, ręce ma ułożone pod głowę, myślę, pewnie śpi, patrzę, ale nie, nie oddycha, nie rusza się, kurwa! Toż to Bobek! Podchodzę, mówię Bobek, halo! Chłopie! Halo! Bobek! Wstawaj! Pani Zosiu, a on ani znaku życia, ani znaku. Robiłem co mogłem. Pogotowie, policję wezwałem, niech się pani ubiera, niech pani ze mną idzie.
Sąsiadka Jola mocno mnie tuli, a ja duszę się od płaczu i czuję, jak moje małe, chude ciało rozwala się na drobne kawałki. Zasypiam.
***
10 kwietnia 2000 roku Bobek przedostał się na drugą stronę lustra. Niebawem dwudziesta trzecia rocznica śmierci. Nie umarł na nowotwór krtani, a przez alkohol. Trzy dni przed śmiercią urodziła mu się pierwsza wnuczka Izabela, której nie zdążył zobaczyć.
***
- Booooguś! Uuuuuu! Booooguuuuś! Uuuuu! Tooo jaaaaaa Bóóóg z nieba! Słyszysz mnie? Słyszysz mnieeee?


Komentarze
Prześlij komentarz